Walka z babcinymi kwadratami wreszcie zakończona,Choć przeszkody piętrzyły się licznie - od nagłego braku białej włóczki ( również w "mojej" pasmanterii gdzie na pytanie kiedy włóczki można się spodziewać pani odpowiedziała mi-może w przyszłym tygodniu - zatem czekałam jak na szpilach), poprzez ciężkie dni Maćkowych ząbków, aż po wybryki i fanaberie mojej gadziny domowej w postaci psa i kota, ale to temat na osobnego posta.
Ostatecznie udało mi się skończyć przed urodzinami Maćka, bowiem kocyk ma być prezentem. Pozostało poukrywać nitki czego przyznam szczerze baaardzo nie lubię robić. Tak więc efekt końcowy w następnej odsłonie. A póki co - nadal przywołuję wytęsknioną wiosnę
pozdrawiam